Anna Elżbieta Zalewska

Get Adobe Flash player

Życie na szelkach

Życie na szelkachGdzie wschodzi słońce?

Tak pyta w swej czerwonej książeczce, pięknie wydanej – Anna Elżbieta Zalewska. Odpowiedź – w tym samym wierszu (Pt. „Sen”) – tam gdzie spada gwiazda … Przestrzeń od narodzin do unicestwienia, kreśli wiersze pełne powrotów do dzieciństwa i poszukiwań serca, ręki drugiego człowieka. Jest tu i miejsce na kraj dzieciństwa, poetycko urodziwe Kujawy, w których mieszczą się i biogramy i twórcze źródła Jerzego Szatkowskiego, Ryszarda M. Bruno, Edwarda Stachury. Stąd „dłonie Matki / na chlebie / samotne ogrody / wiśniowe wzgórza”. A nad rajem dzieciństwa „niebo pełne jaskółek”.

Z pejzażami serca i oczu pełnych pamięci, kontrastuje wiersz Pt „Skansen”, przaśny obraz naszej prowincjonalnej rzeczywistości polskiej, z opuchniętymi nogami i kieratem. Ta pamięć okazuje się nagle wartością „samą w sobie” jak bohater wiersza, bo oto „Stary człowiek / pilnuje swojej ziemi, / ma dzieci, biedę”. Mimo to, polska rzeczywistość odbija pozytywnie od tracącej swe podstawowe wartości Europy: „A w Brukseli / błyszczące garnitury europejczyków. / Skansen.”

Zauroczył mnie wiersz „U Braci Limburg” inspirowany sławnymi pracami średniowiecznych miniaturzystów, przedstawiających prace, krzątaninę ludzi zgodnie z porami roku, a nad nimi kosmos i zagadkę człowieka. Farbki, twarze, ruchy, gesty świeże tu i pełne wyrazu. Obrazem niby naiwny, prymitywny i bez pretensji, ale czuje się to dno … i niepokojący metafizyczny wiatr, który szarpie suknie postaci i iskrzy na zbroi rycerza.

Anna Elżbieta Zalewska nie ryzykuje, nie eksperymentuje w języku. Zwrócona ku czytelnikowi, szukającemu serca i uczucia, jest demonstracyjnie czuła i otwarta, jakby chciała abyśmy zapamiętali pointę wiersza „Lustro” – „jesteśmy jednym drzewem”.

Jerzy Grupiński

W cieniach Arkadii

W cieniach Arkadii

„Spragnionym wiedzy
odkrywasz przeszłość
słowem i piórem
Pisząc dla dziś
piszesz dla wieków"
Anna Elżbieta Zalewska

Poeci żyją wśród nas... Spotykamy ich nie wiedząc, że to właśnie oni - najwrażliwsi, wyczuleni obserwatorzy, znawcy tęsknot i marzeń, przyjaciele zakochanych, smutnych, nieprzystosowanych... Realiści, turpiści, sceptycy, epicy, lirycy, zbuntował i pogodzeni ze światem... Ktoś napisał: piękne motyle, a każdy we własnej niszy ekologicznej. Poeci skazani są na samotność nawet w tłumie. I ta samotność im pomaga, po prostu wiedząc o swej samotności myśli się inaczej, głębiej.

Anna Elżbieta Zalewska - autorka kilkunastu już zbiorów wierszy - skłania się w zakresie techniki poetyckiej ku grze wyobraźni, starając się, o ile jest to możliwe, wyidealizować i upiększać otaczający ją świat, a w wierszach jej świat przedstawiony. I nawet gdy opisywana rzeczywistość wzbudza niepokój, a uczucia wydają się niepewne, zawsze pozostaje świetlista szansa...

"...tak mało mamy siebie
przenikasz wzrokiem moją duszę
chcę wejść w czarny labirynt
zagmatwanych
myśli
podaję na dłoni światło
miłości"

Ten metafizyczny erotyk, bo przecież jest to erotyk, zawierający wyznanie uczuć i wyraźnie zaadresowany, wywodzi się z konwencji lirycznej wypracowanej i dopracowanej konsekwentnie w poprzednich książkach poetki, poczynając od wielce udanego debiutu "Warkocz złocisty, pocałunek słońca" a podtrzymywanej i kontynuowanej w następnych zbiorach, w tym tak oryginalnych jak "Zaklęte koła", "Do ciebie o mnie", czy "Oddech światła ". Anna Elżbieta Zalewska uwalniała się w nich od wszelkich wpływów i zależności, tworząc własną subtelną i bardzo kobiecą poetykę o charakterze symbolicznym, impresyjnym i uwznioślającym świat. Można powiedzieć, że poetka odnajduje barwy w szarości, niezwykłość w codzienności, piękno w najbardziej pospolitym i zwyczajnym pejzażu, i nawet język, którym posługuje się w swych wierszach podporządkowany został wybranej przez nią idei: dobra i piękna, urody świata i człowieka. Wyobraźnia podsuwa więc poetce obrazy harmonii, pogody, zbliżenia i porozumienia ze światem. I nawet opisując zdarzenia tak dramatyczne jak holocaust - "kadisza  nikt nie zaśpiewał" - czas i przestrzeń zachowują swój estetyczny wymiar, a kształt wiersza - wewnętrzny harmonijny układ i porządek. Czy dzięki tej zasadzie estetyzowania utwory te obronią się przed niszczycielskim działaniem czasu? Moim zdaniem - szanse są wyraźne.

Zawsze wysoko oceniałem poetów umiejętnie wplątujących w wiersze - motywy i szczegóły z własnej biografii, umieszczających tam zdarzenia, lub drobne epizody którym nadają charakter symboliczny, lub ironiczny. Niektóre z tych obrazów nabierają ponadczasowego-uniwersalnego znaczenia i na długo pozostają w pamięci...

"W otwartym oknie
samotna kobieta
przyzywa wiosnę
na chodnikach gasną
płatki śniegu"

Subtelny obraz zbliżony swą atmosferą do japońskich form haiku, lub tanka, coraz częściej wykorzystywanych przez naszych poetów, tu prowadzi ku oryginalne zakończeniu... Nie przytaczam, chcąc rozpalić ciekawość czytelników, szczególnie tych doceniających w poezji znaczenie impresji, czyli subiektywnego, często przelotnego, a jednak głębokiego wrażenia, czy odczucia. Przy czym te chwilowe - drobne refleksje, chwytanie a właściwie wychwytywanie momentów najpiękniej błyszczących najbardziej widocznych, wybijających się z tła - należy moim zdaniem do podstawowego kanonu pracy dojrzałego poety. Natomiast zderzanie impresji, łączenie ich w odrębne całości - w kształtne i szybko zapamiętywane dzieła literackie, o złożonej często skomplikowanej, a przewidywanej kompozycji wymaga najwyższych kwalifikacji intelektualnych. A praktyka i wrażliwość prowadzą w tej dziedzinie do mistrzostwa czego przykładem może być choćby przepiękny wiersz ,,Zamknięte drzwi" ...

,,Już późno
 wędrujemy drogą
niespełnionego czasu
 przygasły gwiazdy
 na tarczach twarzy
- w takt tańca
oddalamy się..."

Czy widzicie ten parkiet? Czy rozumiecie tą scenę? Czy zatrzymujecie pod powiekami oddalające się cienie? Czy echo zamykających się drzwi staje się dla was sygnałem? Autorka prowadzi nas zaledwie przez dziesięć linijek wiersza - przez fragment z życia, być może własnego - i nagle zatrzymujemy się przed pytaniami o przyszłość, o miłość, o sens najpiękniejszych, a przecież zawsze umykających, przemijających momentów szczęścia, miłości, zachwytu. Przypominam sobie subtelne liryczne utwory Marii Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej i Anki Kowalskiej, a także - tu przywołam mój ulubiony utwór  Salvatore  Quasimodo, laureata Nagrody Nobla z roku 1959, zaczynający się od znamiennych słów: "Każdy jest sam pośrodku ziemi..."

Smutne, pełne żalu i świadomości przemijania są piękne i mądre wiersze Anny Elżbiety Zalewskiej. Śmierć obecna i groźna, traktowana jest w nich z powagą szacunkiem, bez paniki i przerażenia, bez depresyjnego lęku. "Dom do nikąd" i „Symbole” przypomniały mi o odchodzących w ostatnich latach poetach, o zagubionych przyjaźniach, o nagłych pożegnaniach, o niespełnionych - bo nie mogły być spełnione - młodzieńczych przyrzeczeniach. A równocześnie zastanawiałem się jak poetka piszą przecież o Śmierci, o umieraniu, potrafiła uniknąć pesymizmu, defetyzmu, grozy?

"W kawiarni Literackiej na Starym Rynku
siedzą obok siebie
niepokój wkradł się w serca
strach przed nocą
przed sobą samym i miastem
szukają swojego wzroku
zatopieni w bezradności
w poświacie czasu... "

Czy jest to jedynie pozycja obronna przyjęta wobec ucieczki czasu? Czy też wewnętrzny spokój wywiedziony z doświadczenia z osobistych zderzeń z Losem? Nieważne, istotne, że wczytujemy się w wiersze nam bliskie, zapisane z talentem i znajomością poetyckiej sztuki, czego szczerze gratuluję autorce.

Nie ukrywam, że z Anną Elżbietą Zalewską przyjaźnimy się od wielu lat, i jeżeli nawet z powodu odległości Warszawy i Poznania, nie widujemy się często, -przecież czytamy swoje wiersze. A takiej lektury potrzebują wszyscy poeci, a szczególnie dobrzy poeci.

/Andrzej Zaniewski/